Czy dziecko ma prawo do prywatności ?

01 cze Czy dziecko ma prawo do prywatności ?

Kilka dni temu na Facebooku zostały opublikowane zdjęcie nagiego dziecka wtulonego w nagiego mężczyznę pod prysznicem. Autorką jest mama dziecka Heather Whitten, a zdjęcie przedstawia męża fotografki i ich chorego synka. Zdjęcie zyskało nadzwyczajną popularność, ale i wzbudziło mnóstwo negatywnych emocji, łącznie z podejrzeniem o pedofilię.   Fotografia była kilkukrotnie usuwana przez administratorów Facebooka. Uznali oni, że zdjęcie przedstawia zbyt wiele nagości. Internauci z kolei zarzucili jego autorce, że publikując fotografię, naraża swoje dziecko na zakusy pedofilów. Dyskusję na ten temat podjęto również w Dzień Dobry TVN – gdzie i czy są granice w publikacji zdjęć w sieci, czy dzieci mają prawo do prywatności?

Nie ma dnia, aby na portalach społecznościowych rodzice nie zamieszczali zdjęć swoich dzieci (szczególnie małych).  Na Facebooku trwa swoista licytacja na ilość „lajków”, „serduszek” czy komentarzy pt. „jaka śliczna”, „ale słodziak” .  Wszyscy chcą usłyszeć,  że dziecko jest piękne, zdolne i wyjątkowe. I pewnie tak jest, ale czy potrzebne jest potwierdzenia płynące z sieci?  Ludzie od zawsze chwalili się swoimi dziećmi (bo dlaczego nie, to w końcu nasza duma i „przedłużenie” nas samych!), ale dopiero od niedawna otrzymali narzędzia, które umożliwiają robienie tego na większą skalę. Mam wrażenie, że przez rozwój  Internetu, zostało zatracone poczucie tego, co jest prywatne, a co publiczne. Czy to lekkomyślność czy po prostu brak wiedzy,  co może się później stać z takim zdjęciem (niekoniecznie w najbliższym czasie)?  Przecież od dawna  publicznie apeluje się o rozwagę w publikowaniu zdjęć w sieci ogóle, a już szczególnie z wykorzystaniem wizerunku dzieci. Krytyce poddani są mocno blogerzy, którzy nie tylko opisują życie swoich rodzin i dzieci, ale pokazują je także na zdjęciach.  Ale ich fotografie, zazwyczaj są starannie wyselekcjonowane. Problem „niewłaściwego” pokazywania dzieci dotyczy przede wszystkim social media i spontanicznego „wrzucania” zdjęć; chodzi o fotografie przedstawiające, jak się wydaje rodzicom, zabawne sytuacje z życia codziennego z udziałem dziecka, czy ujęcia np. z plaży. Takie zdjęcia mogą niestety być początkiem cyberprzemocy w przyszłości, fotografia może zostać zapisana na dysku, przeniesiona, udostępniona w innym miejscu, albo zmodyfikowana w dowolny sposób przez nieuprawnione do tego osoby. Ktoś może zrobić memy z tego zdjęcia, narazić na śmieszność i krytykę, gdy dziecko dorośnie. W dobie powszechnego korzystania z mediów społecznościowych ich użytkownicy zapominają czasami, że treści, które publikują, mogą zdobyć niespodziewaną popularność i to niekoniecznie taka, jaką sobie życzymy. Tymczasem dziecko ma takie samo prawo do prywatności i podmiotowego traktowania, jak każdy dorosły, pomimo, że może jeszcze nie potrafi mówić. W Polsce zostało to unormowane w Kodeksie cywilnym. Według ustawy, wizerunek jest jednym z dóbr osobistych człowieka. Dzieci nie posiadają pełnej zdolności do rozporządzania przysługującymi im prawami, dlatego tak ważne, aby w odpowiedni sposób, do uzyskania pełnoletniości dziecka, rozporządzali nimi rodzice. Warto pamiętać także o przepisach ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, które mówią o tym, że rozpowszechnianie wizerunku z zasady wymaga zgody osoby na nim przedstawionej. W przypadku osób małoletnich, decyzję podejmuje przedstawiciel ustawowy, czyli zazwyczaj rodzic.

Publikować czy nie publikować ? Ta decyzja należy bez wątpienia do rodziców. Paradoksalnie: z jednej strony zasłaniamy szczelnie zasłony, jesteśmy nieufni wobec nieznajomych na ulicy, raczej nie mamy zwyczaju przysiadać się do „obcych” przy stoliku w kawiarni. Z  drugiej jednak strony bezrefleksyjnie dzielimy się intymnymi szczegółami z naszego życia, bo mam wrażenie, że wytworzyła się w sieci „moda” na wystawianie na widok publiczny wszystkiego. Osobiście ani nie odczuwam, ani nie rozumiem tak ogromnej potrzeby ekshibicjonizmu. W mojej ocenie spora część informacji i zdjęć powinna zamiast Internetu trafić do rodzinnego archiwum. Chyba najlepiej będzie, aby szukając akceptacji i potwierdzenia swojego szczęścia u innych, zachować umiar i zdrowy rozsądek, a przede wszystkim pamiętać o samym dziecku.  Taki to mój morał – ciekawa jestem, Waszego zdania w tym temacie ?