Czy cała Polska (nie) czyta?

23 kw. Czy cała Polska (nie) czyta?

Podobno my Polacy mało czytamy. A właściwie w ogóle nie czytamy książek – przede wszystkim my-dorośli.  No a od dorosłych prosta droga do najwierniejszych małych  naśladowców.  Nauczyciele poszczególnych szczebli edukacji robią co mogą, ale trzeba pamiętać, że czytanie jest dziedziczoną praktyką społeczną. Badania czytelnictwa ujawniły, że w minionym roku ponad 60% Polaków  nie miało odwagi dotknąć książki. Ale najsmutniejsze jest chyba to, że jest coraz więcej ludzi, którzy nie dość, że nie czytają, w ogóle się tego nie wstydzą. Internet oducza nas koncentracji – oto wyniki najnowszych badań Biblioteki Narodowej.

Czy sztuka czytania faktycznie zanika  i jak wygląda sytuacja w Polsce? Obawiam się, że niestety niewesoło, a „czytanie” w coraz szybszym tempie zmierza ku kategorii czynności skazanych na przemijanie. W Polsce od lat są niestety prowadzone różne kampanie społeczne, zachęcające do czytania książek (najsłynniejsza to „cała Polska czyta dzieciom”, „czytaj dziecku 20minut – codziennie”) wspierane przez „narodowe czytanie” różnych znanych postaci – z prezydentem na czele. Napisałam „niestety”, bo wolałabym, żeby ich nie było. Są żywym dowodem istnienia tego smutnego problemu. Bardzo wymowne jest także to, jak z roku na rok spada odsetek osób czytających teksty o długości powyżej trzech stron – czyli około 1300-1500 słów. Mniej więcej tyle, ile około połowa długości przeciętnej recenzji smartfona. Wiele  badań pokazuje, że Internet zupełnie zmienił nasz sposób konsumpcji treści czytanej. Bardziej “skanujemy” wzrokiem tekst, niż skupiamy się na jego treści. Najczęściej sięgamy po teksty liczące sobie 300-700 słów. Chętniej czytamy wypunktowane listy, niż ścianę tekstu. Do tego większość nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele traci nie czytając książek. Konsekwencje ? Uboga świadomość językowa, kłopoty z ubraniem swoich emocji w słowa, brak znajomości znaczenia używanych słów, kłopoty z ortografią, mniejsza wyobraźnia, mniejsza wiedza o świecie, kłopoty z koncentracją.  Brak umiejętności, aby zweryfikować zdobytą wiedzę, więc łatwo takimi osobami manipulować; często się dziwią i wszystkiemu łatwo zawierzają, nie śmieją się z wysublimowanych żartów, bo ich nie rozumieją. Z czasem zaczynają ich przerastać pisma urzędnicze, przestają rozumieć problemy polityczno-społeczne, bo nie potrafią się do nich ustosunkować.

Badanie Biblioteki Narodowej ujawnia też to, co wydaje się być dość oczywiste – czytanie jest praktyką społeczną, którą nabywamy przebywając w oczytanym środowisku i dziedziczymy. Nawyk czytelniczy u dziecka najczęściej kształtuje się w domu, gdzie czytelnictwo stoi na wysokim poziomie. Różnice pomiędzy dziećmi mającymi stały kontakt z książką, a tymi, którym nie czytano i same nie sięgają do lektur, mogą objawiać się na wiele sposobów już u kilkulatków, a wyraźniejsze stają się w szkole. Czytanie – lub jego brak – często „słychać” w języku dziecka, ono też wpływa na wrażliwość: zdolność reagowania na świat, innych ludzi. Jeżeli dziecko widzi na co dzień, że rodzice czytają, a książki są czymś wpisanym w codzienność, to staną się one stałym, naturalnym elementem jego świata. przejmie czytanie odruchowo, nie będzie musiało się zastanawiać, jaką ma to wartość. Sięgnie spontanicznie po książkę i nie będzie trzeba specjalnie rozbudzać ciekawości i chęci czytania. Nie da się zastąpić oglądania (nawet najmądrzejszych!)  bajek czytaniem. Kochani Rodzice – pamiętajcie, że oglądając bajkę dziecko jest odbiorcą gotowego zestawu skojarzeń i  estetycznych wyobrażeń. Może na nie reagować, ale nie ma szansy ich współtworzyć. Czytanie, to proces twórczy – kreuje wyobraźnię, dotyka fantazji i uczuć.  Czytajmy dzieciom – tak często, jak tylko możemy.