Białe kłamstwa

24 mar Białe kłamstwa

Tak się zastanawiałam podczas ostatniej wizyty w sklepie, czy myślenie boli.  Sytuacja: matka z dzieckiem (chłopiec ok. 4 lat). Meblowy: wiadomo – nic ciekawego. Młodego „nosiło”, aż w końcu znalazł sobie zajęcie. Przykleił się ustami do lustra, będącego częścią ekspozycji i robił zabawne miny, a ściśle mówiąc robił zeza opcją „na wszystkie sposoby”.  Po ok. kwadransie szanowna mamusia przypomniała sobie, że jest z synem i krzyczy na pół sklepu:. „No co Ty robisz !  Jeszcze ktoś Cię uderzy w głowę, to tak Ci zostanie”. Młody wlepił w nią zdziwiony wzrok i wyraźnie się zawahał. Ostrzeżenie poskutkowało, bo rozejrzał się wokół i ostatecznie zajął się przerzucaniem poduszek z kanapy na kanapę.  Szanowna mamusia w końcu zakończyła zakupy i oznajmiła: „dalej, dalej, idziemy do domu ! No pospiesz się ! Jak się nie pośpieszysz, to Dziad po Ciebie przyjdzie” .

Kto z nas takich słów nie słyszał w swoich życiu, albo był ich autorem? Baba Jaga, zły sąsiad, policjant, Cygan, jak zjesz arbuza z pestkami to ci drzewo w środku wyrośnie…. Straszenie dzieci to temat stary jak świat – w końcu strach jest najskuteczniejszym narzędziem zarządzania. Takie niewinne„Białe kłamstwa” czyli pozornie nieszkodliwe niedomówienia, półprawdy. Intencją nie jest chęć wyrządzenia krzywdy, raczej zbycie czy chęć sterowanie dziećmi. Bzdurne wyjaśnienia rzucane od niechcenia, z lenistwa, niewiedzy lub bezradności. Większość nawet nie zastanawia się nad ich wagą i konsekwencjami.

Jednak nasze słowa zostają w głowie dzieci na całe lata. Czasem stanowią tylko zabawne wspomnienie z dzieciństwa, a czasem sieją spustoszenie. Są też takie, których tłumaczenie i odkręcanie zajmie więcej czasu, niż rzucenie ich od niechcenia. Istnieją jeszcze takie, które mogą poważnie nadszarpnąć zaufanie dziecka do Ciebie. I w końcu są takie, które staną się przyczyną irracjonalnego lęku i na wiele lat zaburzą dziecku obraz świata. Zdarza się, że dorośli ludzie boją się Świętego Mikołaja, ciemności, facetów w kapeluszach – właśnie z powodu takich niewinnych historyjek i mętnych wyjaśnień. Ja rozumiem, że myślenie boli, mnie samej często się nie chce wyjaśniać i wybieram drogę na skróty. Argumentacja to sztuka trudna, żmudna i czasem niewygodna. Uważam jednak, że nie należy przedstawiać dziecku zafałszowanego obrazu świata i robić wody z mózgu. Nawet, gdy znacznie uprościmy odpowiedź, ważne, aby była jak najbliższa rzeczywistości. Małe dzieci wierzą we wszystko, a dorosłym nie wolno tego wykorzystywać.

Ciekawa jestem, jakie są Wasze przemyślenia na ten temat.